środa, 16 lipca 2014

Epilog.

Jedno zwykle spotkanie a tyle zmienia. Niby nic wielkiego a zmienia całe życie. Wiedziałam że obok siebie mam najwspalniejsza osobę która nigdzie mnie nie zawiedzie. Zawsze będzie trzymał mnie za rękę prowadził po ścieżkach życia. Jeśli pojawi się zakręt wiem ,że wyjdziemy na prostą gdy nasze słońce przykryja czarne chmury rozgonimy je nasza nie zachwiana miłością. Jeśli pojawia się chwilę zwątpienia pokonamy je. Bo nikt nie ma z nas tego co mamy razem każdy nosi że sobą to co mam najważniejszego. Zatem aby wszystko mieć potrzebujemy siebie razem. Chwyciles mnie za rękę i poprowadziles tam gdzie nie chciałam pójść. Wśród milionów wybrales właśnie mnie . Ty prowadzisz mnie bym poznać mogła co to łzy niepokój i ból gdy to poznamy będę inna już. Ją wiem.Nic mi złego się nie może stać nie dosięgnie losu zła pięść kiedy będę z tobą dzień po dniu jak cień.
Jesteś dla mnie słońcem które nigdy nie zachodzi wiosną latem. A teraz stoję przed ołtarzem . Ubrana w wymarzoną biała suknię. Z welonem na głowie. Wypowiadam to sakramentalne słowo tak . Wiem że nic nas nie rozdzieli. Mamy coś co nas łączy miłość i mała istotka , która za niedługo przyjdzie na świat. Stanie się częścią naszej rodziny. Może i twoim oczkiem w głowie. Po hucznym weselu pozostały wspomnienia i piękne zdjęcia. Stoję nad grobem mojego ukochanego taty. - nie mogłeś mnie prowadzić do ołtarza ale czułam Twoja obecność. Widziałam jak usmiechasz się do mnie. W twoich oczach znów były te świerki, jak wtedy gdy chodziliśmy na mecze siatkówki. Mimo rzowdu z mama kochalam Ciebie. Codziennie patrzę na nasze wspólne zdjęcie . Zostanę matka. Mam cudownego męża i nie pozwolę aby coś nas rozlaczylo. Odchodzę od grobu przed bramą dostrzegam Dawida nie widziałam go od czasu naszego ostatniego spotkania. Nie mam mu za źle tego co chciał zrobić.
- Gratuluje - słyszę to z jego ust.
 - dziękuje - odpowiada, mu i odchodzę.
 Tyle mieliśmy że sobą wspólnego każde wakacje spędzone razem na wsi, spanie na sianie łowienie ryb w jeziorze nie jedno rozbite kolano podboite oko czy siniak. Coś od tego czasu się zmieniło. Jakiś czar prysl. Wracam zmęczona do domu. Witasz mnie pocalunkiem w usta. Jestem grubsza niż sobie to wyobrażałem. Nasza córeczka już mogę śmiało to powiedzieć. . Oczywiście wiesz już że będzie siatkarka.
 - Niko - wydaje cichy szeptem z siebie. To już.
Udajemy się na sale porodowa gdzie na świat przychodzi mała Ula. Podobna jest do Ciebie. Po moich policzkach płyną łzy szczęścia. Trzymasz nasza myszkę na rękach. W twoich oczach widzę ogromne szczęście. Mamy wokół siebie wspaniałych ludzi ,którzy zawsze nam pomogą. Zaczynamy nowy rozdział w życiu pod tytułem my. I wiem że zawsze będzie "jestem my" a nigdy nie powiemy " byliśmy". Caluj mnie pocałunkami Twoich ust jak słodka Twoja miłość jest pociagnij mnie biegnijmy
Pragnę Ciebie. Powstań wietrze z północy powstań wietrze z południa wietrze wieje przez mój ogród no bo chora jestem z miłości. Jesteś dla mnie wszystkim co się w życiu liczy i będę zawsze tam gdzie Ty.





No i jest epilog. Koniec cudowniej historii Pauliny i Niko. Na końcu ąz się wzruszyłam tak bardzo o nich się przywiązałam. Moje pierwsze opowiadanie napisane przeze mnie w pełni i zakończone. Dziekuje wam za wszystko za kazde słowo napisane tutaj to mnie bardzo motywowało. Każdego dnia budziłam się z swiadomością ze pisze to dla was. Może kogoś zawiadłam tym opowiadaniem za co bardzo przepraszam, Dziekuje wam za 5685 wyswietlen. Za każdy komentarz przez ten czas byłyście niesamowite. Każdy komentarz dodawał mi siły i motywacji do dalszych działan. Dziekuje jeszcze raz wam za wszystko. Za niedługo startujemy z nowym blogiem mam nadzieje ze wpadniecie!
Kocham wam!;*
upadacznaczypowstawac.blogspot.com
NOWY BLOG MOJ! ZAPRASZAM!

wtorek, 15 lipca 2014

15 rozdział



Obudziłam się gdy już byliśmy w Rzeszowie. Promienie słoneczne oświecały moja zmęczona twarz. Chciałam aby tak chwilą nad morzem trwała wiecznie. Oświadczyny kolejny krok w moim życiu. Czas ułożyć je. Mieć przy sobie osobę na dobre i na źle, która w chwilach zwątpienia podniesie Cię. Będzie dla ciebie wsparciem. Mimo zakrętów życiowych będzie walczyła o miłość o ten płomień waszej niezachwianej miłości. Wysiadłam z auta i udałam się w stronę naszego już wspólnego mieszkania. Po wejściu do niego przeraziłam się widokiem panującym w mieszkaniu. -Niezły syf zostawiliśmy- usłyszałam za sobą głos Bułgara.
- Ty to sprzątasz ją idę się odświeżyć. – pocałowałam go w usta i udałam się w kierunku łazienki.
 Nalałam całą wannę wody do kąpieli dodała olejki aromatyczne a do uszu wsadziłam słuchawki i po chwili poleciały ulubione nuty Florence. Siedziałam w wannie dopóki woda nie wyziembla. Wyszłam z wanny i owinęłam się turkusowym ręcznikiem i poczłapałam do kuchni. Pozostawiałam ślad mokrych stóp na panelach. Po wejściu do kuchni zastałam uroczy widok a mianowicie Niko , który smażył jajecznice.
 - Masz ochotę na jajecznice? - zapytał mnie Niko obejmując w pasie
-Ależ oczywiście - wpiłam się w usta Bulgara.
Posiłek jedliśmy w wyśmienitej atmosferze. Śmiejąc się i rozmawiając o wszystkim i o niczym . Nasze wspólne chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Penchev udał się aby je otworzyć po chwili do kuchni wparowali Igla z Lotmanem
- No nie mogę znowu się sexili- przywitał się że mną Igla
 - Krzysiu też się cieszę że Ciebie widzę.
 - Paula co Ty masz na palcu - zapytał mnie Loti chwytając za rękę
 - Stary wiedziałem że w końcu do zrobisz- - w końcu trzeba - zaśmiał się Penchev.
 - dobra ją idę się ubrać - poinformowałam towarzystwo zebrane w kuchni
 - możesz tak zostać - zażartował Igla
- A Iwona o tym wie - zapytałam libero z drwiącym uśmiechem.
Poszłam do sypialni z ogromnej szafy wyciągnęłam czarne legginsy a do tego założyłam koszulkę treningowa Bułgara . Włosy związałam w luźnego koka.
Zeszłam do mężczyzn siedzących w salonie
- Paula tak Ci się przyglądam - zaczął. I wydaje mi się że trochę przytyłaś.
 - Igla daruj sobie - huknęłam na niego. Wiem że ostatnio nie trenowałam ale nie przesadzajmy.
- może w końcu Niko coś w tych sprawach podziałał.
 Po kilkunastu minutach dwaj przyjaciele z boiska opuścili mieszkanie,
* 3 tyg. później

To już dzisiaj czas sprawdzić. Od rana byłam lekko podenerwowana. Wstałam dość wcześniej Bułgara nie było już w domu. Ubrałam się w jego bluzę i poszłam do apteki. Kupiłam dwa testy. Ekspedientka dziwnie na mnie się patrzyła może że względu na moja bluzkę. Wróciłam do domu i od razu udałam się do łazienki. Wykonałam ten test. Na okienku widniały dwie kreski. Po moich policzkach popłynęła łza. Będę matka . Noszę pod sercem mała istotkę. Bezbronna dziecinie , która zmieni całe nasze życie. Otarłam kciukiem łzę i szybko udałam się na Podpromie.
- Będę ojcem - Niko wziął mnie na ręce i obkrecil dookoła.
Nasze usta znów połączyły się w namietnym pocałunku. Nasze wspólne chwilę przerwał Igla biegający  dookoła nas krzycząc " Penchev zostanie ojcem " Wszyscy zawodnicy podeszli do nas w celu gratulacji. Oczywiście nie odbyło się bez głupich komentarzy typu na jednym się nie skończy - Tak Bułgar w końcu zaliczył asa - usłyszałam od Igły. Wszyscy dookoła zaczęli śmiać się w niebo głosy. Nasze śmiechy przerwał trener, który zaraz po wejściu dowiedzial się od Igły.
 - To co idziemy opijać- zaproponował Jochen
 - A może zrobimy mała imprezę u mnie w domu - zaproponował Igla
- Dobry pomysł.
 - To bierzcie swoje drugie połowy i zapraszam w końcu Niko nie będzie narzekał że sam musi chodzić na imprezy.
Pożegnałam się z nimi i ruszyłam do domu. Od razu zatelefonowałam do mamy. Była bardzo szczęśliwa że zostanie babcią. Zostało poinformować klub z Sopotu i Rzeszowa. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni ta wiadomością, ale się bardzo ucieszyli. Po zakończonych rozmowach udałam się do sypialni aby ogarnąć w czym by tu iść. Wybrałam klasyk zwykła mała czarną z odsłoniętymi plecami a do tego założę czerwone szpilki. Udałam się do łazienki w celu zrobienia się na bóstwo. Weszłam pod natrysk ciepła woda spływała po moim ciele. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Syknęłam tylko krótkie kurwa mac. Owinęłam się ręcznikiem i udałam się je otworzyć. Wiedziałam że to Niko
 - Klucze się bierze- syknęłam do niego
- też się cieszę że Ciebie widzę- Bułgar obja mnie w pasie i zaczął składać pocałunki na moim mokrym ciele.
- Niko nie teraz - uwolniłam się od niego
- A kiedy .?
- Chwilą przerwy musi być.
Wróciłam do łazienki. Wytarłam swoje ciało rzecznikiem.
udałam. Zrobiłam sobie dość wyrazisty makijaż a włosy pokręciłam na lokówce i opuściła luźno na ramionach. Założyłam na siebie wcześniej przyszykowane ubrania i wyszłam z łazienki.
- Wyglądasz zniewalająco. - usłyszałam komplement z ust Bułgara
- idź się przyszykuj , zaraz zamówień taksówkę.
Po 30 minutach Penchev był już gotowy. Zamówiliśmy taksówkę i udaliśmy się na domowke u Igły. Po wejściu do mieszkania od razu przywitał nas gospodarz imprezy. Wszyscy byli już obecni my oczywiście na końcu jak zawsze . Impreza się rozkrecila. Za laptopem usiadł Konar i tego wieczoru bawił się za dj. Pit wraz z Ola jako pierwsi ruszyli na parkiet a za nim w ślad poszli Jochen że swoją druga połowa i Lotman też że swoją wybrana serca. Nie obeszło się bez głupich żartów typu woda mineralną w kieliszku Cichego lub piwo wylane na dj konarskiego. Alkohol lał si strumieniami. Wszyscy było już dobrze wstawieni. Zrobiło mi się jakoś gorąco i wyszłam na taras aby się przewietrzyć. Wpatrywałam się w niebo pełne gwiazd. Obok mnie pojawił się nieźle wystawiony Lotman
- Jesteś tego pewna- zapytał mnie.
 - Tak jestem.
 - Niko to świetny gość nie skrzywdź go. Widzę jak jest w Ciebie zaopatrzony na treningach cały czas o Tobie mówi.
 - wiem o tym bardzo dobrze i wiem że jesteście przyjaciółmi i obiecuje że go
nie zranię - odpowiedziała mu.
 - mam być zazdrosny - obok nas pojawił się Niko
- Stary masz największy skarb na świecie, dbaj o nią. Penchev obją mnie swoim ramieniem i mocno przytulili. Staliśmy wtuleni w siebie wpatrując się w rozgwieżdzone niebo. Słyszałam jego spokojny oddech i rytmiczne bicie serca. Jako jedyny nie był jeszcze pijany.
 -Będziemy rodzicami- wyszeptał mi do ucha
- Poczułam jak ręką gładzi mój brzuch. Nasze usta znów połączyły się w pocałunku. Jego miękkie wargi musiały moje. Języki idealnie współpracowały że sobą. Usłyszałam brawa za sobą. Oderwałam się od Niko i spojrzałam na towarzystwo. Wszyscy w ręku trzymali kieliszki z trunkiem
 - a nie mówiłem że dla nich jedno to za mało. - wykrzyknął Igla.
 Pożegnaliśmy się z towarzystwem i wróciliśmy do naszego mieszkania. Zmęczona zasnęłam w objęciach Bułgara.







To ostatni rozdział i epilog! Koncze te historie;) Dziekuje wam za wszytsko jestescie wspaniałe;) Mam nadzieje ze bedziecie zagladac do mnie na kolejnego bloga tym razem w rolach głownych Eliza i Piter;)
Pozdrawiam miłego czytania;*

sobota, 12 lipca 2014

14 rozdział

*perspektywa Niko
Gładziłem ją po włosach. Słyszałem jej niespokojny oddech. Jej policzki były czerwone od płaczu. Jak on ją mógł udrzeyc?. Ciągle zadaje sobie to pytanie. Przecież ona jest taka bezbronna i taka krucha. Ostatnio strasznie schudła zaczynam martwić się o nią chcę jej pomóc a nie potrafie. Cały Rzeszow ukapany jest w mroku nocy. Spoglądam przez okno i widze osoby spacerujące uśmiechnięte i szczęśliwe.  Może i nad nami kiedyś zaświeci słońce. Polożyłem się koło Pauliny pustym wzrokiem wpatruje się w biały sufit naszej sypialni. Tęsknie za tymi dniami kiedy spędzaliśmy je w łóżku śmiejąc się i żartując z wszystkiego. Moje rozmyślanie przerywa dzwonek do dzrwi. Niechętnie zwlekam się z niego.  Otwieram je
-Co Ty tu robisz- pytam zaskoczony widokiem Dawida
-Jest Paulina?
-Weź się od niej odpierdol raz na zawsze, ona nigdy nie będzie Twoja zrozum to!- z całym impetem uderzam go w twarz i zamykam drzwi.
Wracam do mojej księżniczki. Przytulam ją mocno.
-Niko, dlaczego my wciąż mamy pod górkę?- przeciera swoje zaspane oczy
-Kiedyś zaświeci słońce uwierz mi.-opowiadam jej całując w usta.
Nasze usta znow połączyły się w namiętnym pocałunku. Nasze języki znów połączyły się w zgranym tańcu. Rękami błądziłem po jej rozgrzanym ciele. Przygryzła moją dolną wargę uwielbiam jak to robi. Oderwaliśmy się od siebie. Na jej twarzy znowu gościł uśmiech.
-Idziemy na spacer- zaproponowała mi Pula
-O tej porze?- zapytałem zaskoczony jej pomysłem.
-Tak.
Po 10 minutach spacerowaliśmy po Rzeszowie trzymając się za ręce co chwile całując się czule w usta. Szliśmy w milczeniu. Wpatrywałem się w rozgwieżdżone niebie. Usiedliśmy na jednej z ławek. Nasz ręce były splecione. Chciałem aby ta chwila trwała wiecznie. Nic wtedy się nie liczy jestem ja i ona. Moja dama najpiękniejsza i najcudowniejsza. Kocham tylko ją i nic ani nikt tego nie zmieni. Jeśli będzie trzeba skocze za nią w ogień. Nigdy jej nie zostawię i nie pozwolę już więcej skrzywdzić.
-Niko- usłyszalem cichy szept z ust Pauliny.
-Tak – odpowiedziałem jej całując w czoło.
-Tylko Ty utrzymujesz mnie przy zyciu, to tylko dla Ciebie wciąż jestem na tym jebanym swiecie
-Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu- wyszeptałem jej skradając pocałunek na gorących ustach.
-Paula jutro wyjeżdżamy nad morze masz cała noc aby się  spakować- poinformowałem prawie już spiącą Pauline.
-Oszalałes.
-z miłości do Ciebie.
Droga powrotnia mija nam w ciszy. Po powrocie do mieszkania Paula zaczyna swój koncert ze nie zdąży się spakować a ja tylko się jej przyglądam i od czasu do czasu uśmiecham się na co ją zalewa krew. Po  2 h gonitwy po domu Paule jest już spakowana idziemy do sypialnie gdzie po kilkunastu minutach wspólnie odpływamy.
Ze snu wyrywa mnie dzwięk budzika. Pocałunkiem w ramię budze Pauline, która nie cieszy się z wyjazdu tylko cały czas narzeka. Po krótkiej sprzeczce ruszamy w drogę do Sopotu. Po kilkunastu godzinach dojedzmy na miejsce. Widok morza skapanego w zachodzie słońca jest przepiękny.
-Jak tu pięknie-słyszę cichy szept ze strony Pauli

*perspektywa Pauliny
Widok tak uroczego morza oczarowuje mnie. Czuje twoją obecność i blikosć. Przy Tobie czuje się bezpiecznie. Nic mi już nie jest straszne. Przez chwilę zapomniałam o problemach i o Dawidzie. Idąc w kierunku mola czuje na sobie spojrzenia dziewczyn, które  rozpoznają Ciebie i prosza z Tobą zdjęcia a ja z boku to wszystko cierpliwie znosze. Zastanawia mnie fakt co one robią o tak późnej porze nad morzem.  W końcu dotarliśmy na miejsce. Zachód słońca jest niesamowity. Duza gwiazda chowa się za horyzontem i linią morza. Nie wiem czemu ,ale w moich kącikach oczu pojawiają się drobne łzy.
-Paula czy wyjdziesz za mnie?- te magiczne słowa brzmią w moich uszach. Jestem oczarowana nie sądziłam ze ktoś kiedyś wypowie do mnie te słowa.
-Tak- opwiadam bez wahania.
Po chwili na moim palcu widnieje najpiękniejszy pierścionek zaręczynowy. Uśmiech mi nie schodzi z twarzy.
Nasz usta znów połaczyły się w namiętnym pocałunku tym razem w hotelowym pokoju. Czuje Twoje ręce majstrujące przy moim guziku u spodnia a ja siłuję się z cholernym paskiem od spodni w takich chwilach go nie nawidzę. Czuje Twój niespokojny oddech na swoim ciele. Całujesz każdy zakamarek mojego ciała. Po chwili nie mam już nic na sobie. Nasze ubrania są porozrzucane po całym pokoju. Z podniecenia przygryzam twoje plecy u wbijam w nie paznokcie. Czuje jak Twoja męskość wchodzi we mnie powoli. Nasze ruchy stają się coraz szybsze. Przez chwilę stajemy się jednością. Chce aby ta chwila trwała wiecznie. Czuje jak przyjemne ciepło rozlewa się po moim ciele. Słysze Twój niespokojny oddech. Przytulam się do Twojego ciała szepcząc cały czas Kocham Cie
Promienie słoneczne  wpadają do pokoju drażniąc mnie przy tym . Wyciagam w ich kierunku rękę. Mój pierścionek mieni się w promieniach. Owijam się białym prześcieradłem i udaję się na balkon. Podziwiam piękny wschód słońca. Nagle czuje miękkie usta na moich plecach.
-Paula co my zrobiliśmy?- pytasz mnie z uśmiechem na twarzy.
-Daliśmy początek komuś nowemu- odpowiadam i wpijam się w Twoje usta. Znów ląduje w twoich ramionach.


No to jest kolejny;) Jeszcze dwa i koniec;) Będę za tym strasznie tęskniła. Bardzo spodobała mi się ta historia. Nie prawdziwa ,ale która z nas nie chciałaby przeżyc coś takiego. Ten rozdział chyba mi wyszedł i nawet mi się podoba. No to do następego. Dziękuje za wasze komentarze. Jesteście cudowne;*
p.s Myśle ze ostatnie zdanie jest zrozumiałe;)
Pozdrawiam;)

czwartek, 10 lipca 2014

13 rozdział

*perspektywa Niko
Obudził mnie hałas dobiegający z kuchni. Ubrałem na siebie dresy i szybkim krokiem zeszedłem na dół, aby sprawdzić co się dzieje. Zastałem tam Paule, która tępym wzrokiem wpatrywała się w obraz wiszący na żółtej ścianie. Podszedłem do niej bliżej i mocno przytuliłem do siebie. Była w kiepskim stanie wszystko w niej się sypało. Zastanawiałem się gdzie podziała się moja Paulina która zawsze z uśmiechem na twarzy do wszystkiego podchodziła. Śmierć kogoś bliskiego jest wielkim ciosem. Wiem co czuje Paula bo sam straciłem najlepszego przyjaciela w wypadku samochodowym.
-Kochanie co tam takiego widzisz?- spytałem ją spokojnym głosem.
-Nic- odpowiedziałam mi obojętnie
-Ja tez straciłem ważna osobę dla mnie.
-Nigdy mi o tym nie opowiadałeś.
-A chcesz o tym słuchać?- zapytałem ją
-Tak – odpowiedziała mi przytulając się jeszcze mocniej do mojego torsu.
Wziąłem Pualę na ręce i zaniosłem do salonu. Usiadłem obok niej i chwyciłem ją za rękę. Te blizny nadal były świeże mimo, ze od wypadku minęło już ponad dwa lata ja nadal widzę ten rozbity samochód i jego uśmiechniętą twarz.
-Michael był moim najlepszym przyjacielem, znaliśmy się od czasów piaskownicy. Nie zawsze się dogadywaliśmy. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, grałem wtedy swój pierwszy mecz w reprezentacji Bułgarii. Michael kochał siatkówkę tak samo jak ja. Zawsze marzył o tym aby zagrać w reprezentacji, ale nie było mu to dane. Jego rodzice twierdzili, ze z tego sportu nie da się wyrzyc i zawsze byli przeciwni temu, ze trenuje chodzi na mecze. Tego feralnego dnia zadzwoniłem do niego z prośbą czy nie mogliby przyjechać na mój pierwszy mecz chciałem czuć wsparcie kogoś bliskiego.  Mecz rozpocząl się a go jeszcze nie było wzrokiem szukałem go po trybunach ale nigdzie  go widziałem tej charakterystycznej sylwetki. Po zakończonym meczu od razu próbowałem się z nim połączyc ale nie odbierał telefonow. Pamiętam jak wtedy trener podszedł do mnie i powiedział ,ze Michael nie żyje. Krzyczałem na niego, ze to nie prawda i kłamie. Dopiero po kilku minutach uświadomiłem sobie, ze mój najlepszy przyjaciel nie jest już ze mną. Widocznie Bóg tak chciał- gdy to powiedziałem na moim policzku pojawiła się łza.
-Niko, nie wiedziałam.-odpowiedziała mi całując mnie przy tym w policzek.
Przytuliłem ją mocno do siebie i otarłem łze z jej zimno bladego policzka.
-Straciłem już jedną ważna osobę, ale nie pozwolę na stratę kolejnej.- spojrzałem jej prosto w oczy
Zegarek wskazywał godzinę 11 udałem się pod prysznic,aby przygotować się na trening po cichu liczyłem, ze uda mi się wyciągnąć Paulinę z domu.
Zimna woda splywała po moim ciele chciałem chodz trochę zmyć z siebie problemow, ale to nie było takie łatwe. Każdego dnia doświadczamy nowych. Zycie to nie baja tu nie ma życzeń trzeba o wszystko walczyć. Wytarłem swoje ciało ręcznikiem i ubrałem się w dresy.
-Zbieraj się jedziesz ze mną- oznajmiłem jej.
-Nigdzie nie jadę-
-Masz 10 minut, jak nie to siłą Cię tam zaciągne. Czekam przy aucie- poinformowałem ją i udałem się na parking przed blokiem.
 Po umówionym czasie Paulina stawiła się pod moim samochodem. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę na Podpromie. Po 10 minutach byliśmy na miejscu ja udałem się do szatni a Pula udała się na halę.

*pespektywa Pauliny.
Gdy tam weszłam znow poczułam klimat meczy. Tak bardzo mi tego barkowało na powrot do Sopotu nie mam co liczyć zawaliłam całkiem ten sezon. Moją uwagę przykoł wózek w kto trym znajdowały się piłki  tak bardzo za nimi tęskniłam. Wziełam jedną do ręki i okręciłam na placu. Rozejrzałam się dookoła czy przypadkiem nikt na mnie nie patrzy. Bałam się ,ze wyszłam z wprawy. Udałam się na miejscy zagrywki. Podrzuciłam piłkę do góry , moja ręka znow dotknęła żółto-niebieskich plam. Pilka przeleciała na druga stronę. Powtorzyłam to kilka razy, aż poczułam ze ktoś się mi przygląda. Był to Igła, który siedziała na trybunach i wlepiał swój wzrok we mnie.
-Na co tak się patrzysz- spytałam trochę zawstydzona.
-Nadal za tym tęsknisz?- spytał mnie.
-Skończyłam z tym na zawsze.- odpowiedziałam mu spuszczając głowę na doł.
-Jeżeli raz wejdziesz w ten syf, nigdy już z niego nie wyjdziesz.- powiedział mi Igła.
Na hale zaczęli schodzić się pozostali zawodnicy, usiadłam na trybunach i wpatrywałam się w ich jak wkładają całe serce w to co robią. Mimo wielu przeciwności losu trenuja grają. W głowie wciąż brzmiały mi słowa Igły. Przecież za to pokochałam ten sport. Za cieżką walkę hektolitry potu wylanego na treningu, łzy szczęścia i porażki, wzloty i upadki. Mam to teraz tak porzucić?. Przecież sama do tego dążyłam tyle osiągnęłam. Robiłam to dla taty. Nie poddam się dla niego zawalczę i udowodnię. Trening dobiegł końca. Zawodnicy poszli do szatni ,a ja czekałam na Bułgara przed jego samochodem. W końcu wyszedł z hali.
-Dziękuje, ze mnie tutaj zabrałes-
Nie ma za co.- odpowiedział mi całując mnie w usta.
-Nie wracam z Tobą musze gdzieś iść- poinformowałam Pencheva.
Pożegnałam się z nim i udałam się w kierunku cmentarza. Znów stanęłam przed tą duża oformn bramą. Kazda wizyta tutaj powodowała u mnie ciarki. Udałam się alejką do grobu mojego taty. Ucałowałam płyte nadgobka i uklękłam.
-Cześc tato dawno u Ciebie nie byłam. Przepraszam Ciebie za to. Nie mogę pogodzić się z tym ze Ciebie już nie ma obok mnie. Chciałam skończyć z siatkówką,ale nie potrafie coś ciągnie mnie do tego sportu, może to ze ty mi ten sport pokazałes. Pokochałam go tan bezinteresownie. Obiecuje ze dla Ciebie nie zostawie go. Nadal będę obdzierała kolana na meczach. Płakała po porażkach i cieszyła się po zwycięstwach, ale Ty zawsze bądź przy mnie. Na zewnątrz robiło się już ciemno. Postanowiłam iść przez park bo tak mam bliżej. Trochę się obawiałam się iść tędy, ale chciałam jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Szłam alejką rozmyslając nad tym czy wracać do klubu w Sopocie czy też do tego w Rzeszowie. Za sobą usłyszałam cichy szelest, ale tym się nie przejmowałam tylko szłam dalej. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ręke i ciągnie do tyłku. Poczułam te perfumy wiedziałam, ze to on.
-Teraz tylko będziesz moja- wyszeptał mi do ucha.
Zaczełąm krzyczeć łzy napływały do moich oczu. Poczułam silne uderzenie w twarz. Dotknełam ręką uderzonego miejsca. Poczułam jakś ciesz była to krew.
-Puszczaj mnie- krzyczałam.
-Zamknij ryj bo będzie mocniej.- odpowiedział mi z drwiącym śmiechem.
Poczułam jego rękę pod bluzką wędrującą ku rozpięciu od stanika. Stałam jak zamurowania. Cała się trzęsłam. Wiedziałam ze musze coś zrobic, uwolnić się od niego. Zebrałam się w sobie i kopłenłam w tak zwane czułe miejsce. Upadł na zimie i wyzywał mnie od  tanich dziwek. Zaczełam uciekać biegłam tak szybo jak tylko mogłam. W końcu znalazłam się pod blokiem. Wsiadłam do windy. Po niespełna minucie byłam już w mieszkaniu. Niko nigdzie nie było. Zatrzasnęłam drzwi i osunęłam się po ścianie chowając twarz w dłoniach. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje.
-Kochanie co Ci się stało- podniósł moja głowe.
Po moich policzkach splywały łzy i krew.
-Kto Ci to zrobił?- zapytal mnie Niko stanowczym głosem.
-Dawid- odpowiedziałam mu drżącym głosem.
-Zabije skurwiela
-Niko nie proszę zostań-
Przytuliłam się mocno do niego słyszałam jego bicie serca i niespokojny oddech. Niko pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do łazienki. Opatrzył mój krawiący nos.  Położyłam się na łóżku i przykryłam się kocem.
-Niko boje się-wyszeptałam

-Nie boj się zawsze będę przy Tobie- pocałował mnie w policzek.





Rozdział pisany o 3 w nocy bo była wena, ale teraz mi sie nie podoba;( tak jakoś nudno jak wroce do Polski to rozkręce akcje. Powiem tak ,ze waham sie czy zakonczyc to szcześliwe czy tez nie. Zobacze ale kolorowo nie będzie. Oddaje wam to ;) Przepraszam za błędy ;)
Miłego czytania;)

poniedziałek, 7 lipca 2014

12 rozdział

Jak ja nie nawidze pożegnań, chociaż wiem ze są konieczne w zyciu. Tego słonecznego dnia miałam opuścić Rzeszów i jechać na drugi koniec Polski. Rano obudził mnie budzik chciałam zostać w mieszkaniu u boku Niko. Nie chętnie zwlekłam się z łóżka i udałam się w kierunku kuchni, zrobiłam sobie poranna kawę i zabrałam się za pakowanie rzeczy. Pozbierałam je i wsadziłam to czarnej torby stojącej w korytarzu. Wyjazd miałam zaplanowany na godzinę 14 . Po chwili poczułam jak ręce Niko oplataja mnie wokół tali.  Tkwiliśmy przytuleni do siebie przez kilka minut.
-Zostań ze mną-wyszeptał mi Niko do ucha.
-Wiesz, ze z miłą chęcią bym to zrobiła, ale nie mogę.
Oplotłam ręce wokół szyi i pocałowałam go. Będzie mi tego brakować przez najbliższy czas. Bułagr przebrał się i ruszył na trening a ja w tym czasie posprzątalam całe mieszkanie i dopakowałam resztę rzeczy. W końcu zegarek wybił 13;30 zaniosłam torbę na doł i ruszyłam na halę. Ochroniarz znał mnie bardzo dobrze, więc nie stwarzał większych problemów aby mnie wpuścić. Po wejściu na halę usiadlam na trybunach i wpatrywałam się w zawodnikow jak trenują. Trener co jakiś czas spoglądał na mnie i posyłał do mnie promienne uśmiechy. Spojrzałam na zegarek była godzina 14 pomachałam Bułgarowi na pożegnanie i ruszyłam w kierunku wyjścia .Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę , obróciłam się i zobaczyłam za sobą Niko. Pociągną mnie za sobą w stronę szatni. Przytuliłam się mocno do niego i usiedliśmy na ławce. Siedziałam wtulona w tors Bułgara a on gładził mnie po włosach co chwilę spoglądając w moje tęczówki. Nie rozmawialiśmy czułam jego bliskość wiedziałam, ze muszę jechać , ale jakoś zbytni mi się nie spieszyło. W pewnej chwili do szatni wparowali pozostali zawodnicy. Posłałam im promienny uśmiech.
-Już znikam – powiedziałam im z uśmiechem na twarzy
Wyszliśmy razem z Niko i udaliśmy się przed budynek. Nasze usta znów połączyły się w namiętnym pocałunku . Wsiadłam do swojego auta i ruszyłam w drogę do Sopotu. Jadąc autem cały czas myślałam nad swoim zyciem. Nie zawsze miałam lekko w szkole koleżanki naśmiewały się ze mnie za to, że kocham sport i siatkówkę. W domu też nie było za kolorowo. Rodzice się rozwiedli i zostałam sama z mamą. Sport był u mnie na pierwszym miejscu. Trenowałam aby zapomnieć o tym wszystkim co mnie spotkało. Siatkówka zmieniła całe moje życie nie wiem gdzie bym teraz była gdyby nie ona, a teraz gram w dobrym klubie, mam dla kogo trenować, grać i walczyć o miłość. Każdego dnia o coś walczymy stawiamy sobie cele po to aby je osiagać. Jesteśmy stworzeni do waliki, ale w naszym życiu porażki też czasem się zdarzają. Z mojego rozmyślania wyrwał mnie dzwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz widnial na nim napis „mama”. Odebrałam. To co usłyszałam calkiem mnie zatkało. W moich kącikach oczu pojawiły się łzy , które po jakimś czasie zaczeły spływać po moich policzkach. Nie wiem jak dojechałam z powrotem do Rzeszowa, ale kilku minutach stalam już pod drzwiami Pencheva. Zadzwoniłam dzwonkiem bo w tym amoku nie mogłam znaleźć kluczy.
-Mój tato nie żyje- wyszeptałam przez łyz.
Wtulilam się w niego mocno. Nic nie usłyszałam z jego strony. Mój tato z którym chodzilam na mecze siatkówki. Mimo ,ze rozwiódł się z mamą to nadal go kochałam. Bóg zabrał mi go tak nagle. Cały świat nagle mi runą. Z portfela wyciagłam jego zdjęcie i wpatrywałam się w nie. Najpiękniejsze chwilę spędzone z nim. Pierwszy mecz siatkówki gdy miałam 3 lata to własnie wtedy pokochałam ten sport. To on zapisał mnie do klubu gdzie rozpoczęłam treningi wielu we mnie nie wierzyło a ten zawsze dodawał mi sił powtarzał „Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą” . Po mich policzkach spływały gorzkie łzy. Już go nie ma jest tam na górze.
Dzisiaj miał odbyć się pogrzeb. Ostatni raz spojrzałam na trumnę i gorzko zapłakałam. Pracownicy zakładu pogrzebowego pochowali mi najbliższą osobe, która dała mi Zycie. Byłam w totalnej rozsypce.
-Kochanie idziemy?- usłyszałam głos Niko.
-Ja jeszcze chwilę zostanę, jedz z moja mamą.
Pozegnalam się z Bulagrem i uklękłam nad nagrobkiem. Widniał tam znienawidzony napis przeze mnie „ na zawsze w naszych sercach”
-Cześć tato, nie ma Ciebie już ze mną. Tak strasznie mi Ciebie brakuje. Zostałam sama. Wiem ,ze patrzysz na mnie z góry i wspierasz mnie. Dziękuje Ci za wszystko. Tak mało się w ostatnim czasie widywaliśmy a ja miałam Ci tyle do opowiedzenia. Jestem na siebie cholernie zła. Odeszedłes tak nagle bez pożegnania, tam na górze na pewno jest Ci o wiele lepiej. Wierze ,ze spotkałeś Arka i Agatę. Dziękuję Ci za miłość do siatkówki.
Ucałowałam płytę nadgrobka i odeszłam. Spojrzałam w górę na niebo. Z ciemnych chmur powoli zaczęły padać pojedyncze krople deszczu. Szłam nie przejmując się niczym. Ludzie na ulicy  patrzyli się na mnie tak dziwnie. Łzy na policzkach mieszały się z kroplami deszczu.  Ktoś kiedyś powiedział ,ze Zycie człowieka usłane jest rózami ,ale one mają kolce i tak jest. Tym kolcem, który utkwił mi w sercu jest śmierć taty. Bóg zabrał mi tate i pustka pozostała w moim małym sercu.  W końcu dotarłam do mieszkania Bułgara.
-Kochanie jak Ty wyglądasz, będziesz chora.-powiedział z troską Niko
-Może umrę.
-Przestań tak mówić.
Niko dał mi swoją koszulkę i jego dresy. Z kubkiem gorącej herbaty usiadłam na parapecie wpatrując się w ludzi, którzy przemieżali ulice Rzeszowa. Wpatrywałam się w parę unoszącą się z kubka. Uświadomiłam sobie ,ze Zycie człowieka jest jak ta para bardzo ulotne gdy jest cieple i piękne jest a gdy coś ostygnie i straci smak nie ma już tego. Po moich policzkach nadal spływały łzy. W moim sercu powstała pustka, której niczym się nie da wypełnić. W kuchni pojawił się Bułgar. Przytuliłam się do niego

-Dziękuje, że jesteś.






Przepraszam za to co na gorze... ale ten rozdział jest dla mnie bardzo wazny. Jestem w Niemczech znalazlam chwilę i macie oto jest. Nie jestem z niego zadowolona. Porazka. Nastepny dopiero jak wroce.
Komentujcie bo ostatnio coś mało to robicie!
Pozdrawiam ze słonecznych Niemiec;*

czwartek, 3 lipca 2014

11 rozdział



Trzymałam mały plastikowy przedmiot w ręku. Na okienku była jedna kreska. Ze świstem wypuściłam powietrze. Nie byłam w ciąży trochę mi ulżyło. Siedziałam w łazience oparta o ściane. W głowie układam sobie idealny plan rodziny. Wyobrażałam sobie Niko jak tatę spacerującego z wózkiem po Rzeszowskich ulicach. W kąciku moich oczu pojawiły się drobne łzy. Do rzeczywistości przywrócił mnie dzwonek do drzwi. Wstałam z zimnych płytek i ruszyłam do nich.
-Cześc skarbie-przywitał mnie Niko, całując mnie w usta.
-O, cześc
-Coś się stało-zapytał mnie Bułgar łapiąc przy tym w pasie.
-Nic po prostu trochę się rozmarzyłam- posłałam mu promienny uśmiech
Weszliśmy razem do salonu i uśiedliśmy na wygodnej kanapie. Już za dwa dni opuszczam Rzeszow i wracam do Sopotu. Bardzo tego nie chcę. Znowu będziemy oddaleni od siebie o kilkaset kilometrow. Słyszałam spokojne bicie jego serca. Chciałabym zawsze być blisko Niko budzic się i zasypiac do końca naszych dni. Bałam się tej rozłąki.
-Niko idziemy na spacer?- zaproponowałam Bułgarowi
-Jasne- odpowiedział mi całując w czoło
Udałam się w kierunku sypialni, z ogromnej szafy wyciągnęłam miętowe rurki i czarny sweterek do tego założyłam czarne vansy. Po upływie kilku minut byłam gotowa.
Wyszliśmy z mieszkania Pencheva. Niko złapał mnie za ręke i splótł nasze palce. Ze skórzanej torby wyciągnęłam swoje przeciw słoneczne okulary i ubrałam je na nos. Przemierzaliśmy ulice Rzeszowa w świetnej atmosferze, ciagle się smiałam, bo Penchev co chwile zasypywał mnie żartami i śmiesznymi historyjkami. Chodziliśmy po rynku trzymając się za ręce. Promienie słoneczne padały na nasze rozbawione twarze. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W końcu usiedliśmy na ławeczce znajdującej się koło fontanny. Oparłam głowę na jego ramieniu i wpatrywałam się w krople wody.
-Zostało nam tylko dwa dni-przerwałam cisze między nami.
-Wiem, nie chcę tego-spojrzał w moje oczy.
-Idziemy na jakiś obiad- zaproponował  Bułgar.
-Oczywiście zrobiłam się strasznie głodna.
Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w przytulnej knajpce przy rynku. Nie musieliśmy długo zastanawiac się nad wyborem dań, ponieważ często tu bywaliśmy. Gdy skończyliśmy konsumowac nasze zamówione dania, postanowiliśmy wrócić do domu. Droga mineła nam bardzo szybko.
-Jestem padnięta- powiedziałam rzucając się na kanapę w salonie.
-A ja nie-powiedział Penchev ruszając przy tym zadziornie brwiami.
Siatkarz usiadł na kanapie. Przyciągną mnie do siebie i zaczą skradać pocałunki na mojej szyi. Pocałunki z każda chwilą stawały się coraz bardziej namiętne. Jego ręka powędrowała pod moją bluzkę.
-Niko?- zapytałam go z uśmiechem na twarzy.
-Tak słońce-zapytał mnie Niko
-Co Ty robisz?
Z jego ust nie usłyszałam odpowiedzi. Poczułam tylko jak powoli rozpina guziki od mojego sweterka. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Usłyszałam tylko syknięcie ze strony Bułgara. Penchev udał się, aby je otworzyć.
-Część stary- usłyszałam znajomy głos.
-Co Ty tu robisz?.
Do salonu wparował Igła wraz z Cichym, a ja w tym czasie w pośpiechu zapinałam   guziki od mojego ubrania.
-Chyba przeszkodziliśmy im w czymś-zwrócił się Pit do Igły
-No chyba tak- odpowiedział Libero z uśmiechem na twarzy.
-Niko myśleliśmy ,ze Paulina już pojechała i pójdziemy na impreze
-Ja tutaj jestem-przerwałam tą szopke.
-To nie przeszkadzamy, kontynuujcie -zasmiał się środkowy.
-Tylko róbcie to z głową-zażartował Igła
-Krzysiu!- huknęłam na niego.
Dwaj przyjaciele z boiska opuścili nasze mieszkanie. Zegarek wskazywał godzinę 18. Wstałam z wygodnej kanapy i ruszyłam do kuchni, aby przygotować kolację. Z lodówki wyciągnęłam potrzebne rzeczy i zabrałam się za przyszykowanie kolacji. Do kuchni przyszedł Niko.
-Pomoc Ci- zapytał Bułgar obejmując mnie w pasie.
-Jeśli chcesz- odpowiedziałam mu, uwalniając się z jego uścisku.
Penchev zabrał się za przygotowywanie kolacji, a ja postanowiłam wodę na herbate. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w kuchni delektując się kanapkami, popijając przy tym herbatę. Po zakończonym posiłku włożyłam naczynia do zmywarki i usiadłam koło Bułgara w salonie. Postanowiliśmy obejrzec jakiś film. Wtuliłam się w tors Bułgara a on mnie obją. Oczy same mi się zamykały po kilkunastu minutach odpłynęłam . Czułam jak ktoś całuje mnie w czoło. Przetarłam oczy i spojrzałam na przyjmującego, który wpatrywał się we mnie.
-Słodko wyglądasz jak spisz- przytulił mnie mocno.
-Udusisz mnie.
-Kocham Cię – wyszeptał.
Wstałam z kanapy i udałam się pod prysznic. Zdjęłam z siebie ubrania i rzuciłam je do pralki. Weszłam pod natrysk. Ciepła woda spływała po moim ciele. Wysuszyłam się ręcznikiem i przyodziałam się w piżamę. Powędrowałam do sypialni gdzie czekał już Penchcev. Weszłam pod ciepłą kołderkę i przytuliłam się do Bułgara.






I jest kolejny. Przepraszam ,ze taki nijaki ale pisze to w trudnym dla mnie okresie straciłam kogos bliskiego kogoś kto kochał siatkowke tak samo jak ja. Nie moge uwierzyc ze go juz nie ma. Dodaje przed wyjazdem nie chce was długo trzymac w niepewności. Za jakie kolwiek błędy przepraszam. Trzymajcie się;*

Te rany zdają się nie goić
Ten ból jest po prostu zbyt prawdziwy
Tego jest tak wiele, że czas nie może wszystkiego wymazac



Jutro w gorę serca bo Polska wygra mecz!

p.s przy tej piosence to pisałam 
http://www.youtube.com/watch?v=8e_gz-q15as