czwartek, 10 lipca 2014

13 rozdział

*perspektywa Niko
Obudził mnie hałas dobiegający z kuchni. Ubrałem na siebie dresy i szybkim krokiem zeszedłem na dół, aby sprawdzić co się dzieje. Zastałem tam Paule, która tępym wzrokiem wpatrywała się w obraz wiszący na żółtej ścianie. Podszedłem do niej bliżej i mocno przytuliłem do siebie. Była w kiepskim stanie wszystko w niej się sypało. Zastanawiałem się gdzie podziała się moja Paulina która zawsze z uśmiechem na twarzy do wszystkiego podchodziła. Śmierć kogoś bliskiego jest wielkim ciosem. Wiem co czuje Paula bo sam straciłem najlepszego przyjaciela w wypadku samochodowym.
-Kochanie co tam takiego widzisz?- spytałem ją spokojnym głosem.
-Nic- odpowiedziałam mi obojętnie
-Ja tez straciłem ważna osobę dla mnie.
-Nigdy mi o tym nie opowiadałeś.
-A chcesz o tym słuchać?- zapytałem ją
-Tak – odpowiedziała mi przytulając się jeszcze mocniej do mojego torsu.
Wziąłem Pualę na ręce i zaniosłem do salonu. Usiadłem obok niej i chwyciłem ją za rękę. Te blizny nadal były świeże mimo, ze od wypadku minęło już ponad dwa lata ja nadal widzę ten rozbity samochód i jego uśmiechniętą twarz.
-Michael był moim najlepszym przyjacielem, znaliśmy się od czasów piaskownicy. Nie zawsze się dogadywaliśmy. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, grałem wtedy swój pierwszy mecz w reprezentacji Bułgarii. Michael kochał siatkówkę tak samo jak ja. Zawsze marzył o tym aby zagrać w reprezentacji, ale nie było mu to dane. Jego rodzice twierdzili, ze z tego sportu nie da się wyrzyc i zawsze byli przeciwni temu, ze trenuje chodzi na mecze. Tego feralnego dnia zadzwoniłem do niego z prośbą czy nie mogliby przyjechać na mój pierwszy mecz chciałem czuć wsparcie kogoś bliskiego.  Mecz rozpocząl się a go jeszcze nie było wzrokiem szukałem go po trybunach ale nigdzie  go widziałem tej charakterystycznej sylwetki. Po zakończonym meczu od razu próbowałem się z nim połączyc ale nie odbierał telefonow. Pamiętam jak wtedy trener podszedł do mnie i powiedział ,ze Michael nie żyje. Krzyczałem na niego, ze to nie prawda i kłamie. Dopiero po kilku minutach uświadomiłem sobie, ze mój najlepszy przyjaciel nie jest już ze mną. Widocznie Bóg tak chciał- gdy to powiedziałem na moim policzku pojawiła się łza.
-Niko, nie wiedziałam.-odpowiedziała mi całując mnie przy tym w policzek.
Przytuliłem ją mocno do siebie i otarłem łze z jej zimno bladego policzka.
-Straciłem już jedną ważna osobę, ale nie pozwolę na stratę kolejnej.- spojrzałem jej prosto w oczy
Zegarek wskazywał godzinę 11 udałem się pod prysznic,aby przygotować się na trening po cichu liczyłem, ze uda mi się wyciągnąć Paulinę z domu.
Zimna woda splywała po moim ciele chciałem chodz trochę zmyć z siebie problemow, ale to nie było takie łatwe. Każdego dnia doświadczamy nowych. Zycie to nie baja tu nie ma życzeń trzeba o wszystko walczyć. Wytarłem swoje ciało ręcznikiem i ubrałem się w dresy.
-Zbieraj się jedziesz ze mną- oznajmiłem jej.
-Nigdzie nie jadę-
-Masz 10 minut, jak nie to siłą Cię tam zaciągne. Czekam przy aucie- poinformowałem ją i udałem się na parking przed blokiem.
 Po umówionym czasie Paulina stawiła się pod moim samochodem. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę na Podpromie. Po 10 minutach byliśmy na miejscu ja udałem się do szatni a Pula udała się na halę.

*pespektywa Pauliny.
Gdy tam weszłam znow poczułam klimat meczy. Tak bardzo mi tego barkowało na powrot do Sopotu nie mam co liczyć zawaliłam całkiem ten sezon. Moją uwagę przykoł wózek w kto trym znajdowały się piłki  tak bardzo za nimi tęskniłam. Wziełam jedną do ręki i okręciłam na placu. Rozejrzałam się dookoła czy przypadkiem nikt na mnie nie patrzy. Bałam się ,ze wyszłam z wprawy. Udałam się na miejscy zagrywki. Podrzuciłam piłkę do góry , moja ręka znow dotknęła żółto-niebieskich plam. Pilka przeleciała na druga stronę. Powtorzyłam to kilka razy, aż poczułam ze ktoś się mi przygląda. Był to Igła, który siedziała na trybunach i wlepiał swój wzrok we mnie.
-Na co tak się patrzysz- spytałam trochę zawstydzona.
-Nadal za tym tęsknisz?- spytał mnie.
-Skończyłam z tym na zawsze.- odpowiedziałam mu spuszczając głowę na doł.
-Jeżeli raz wejdziesz w ten syf, nigdy już z niego nie wyjdziesz.- powiedział mi Igła.
Na hale zaczęli schodzić się pozostali zawodnicy, usiadłam na trybunach i wpatrywałam się w ich jak wkładają całe serce w to co robią. Mimo wielu przeciwności losu trenuja grają. W głowie wciąż brzmiały mi słowa Igły. Przecież za to pokochałam ten sport. Za cieżką walkę hektolitry potu wylanego na treningu, łzy szczęścia i porażki, wzloty i upadki. Mam to teraz tak porzucić?. Przecież sama do tego dążyłam tyle osiągnęłam. Robiłam to dla taty. Nie poddam się dla niego zawalczę i udowodnię. Trening dobiegł końca. Zawodnicy poszli do szatni ,a ja czekałam na Bułgara przed jego samochodem. W końcu wyszedł z hali.
-Dziękuje, ze mnie tutaj zabrałes-
Nie ma za co.- odpowiedział mi całując mnie w usta.
-Nie wracam z Tobą musze gdzieś iść- poinformowałam Pencheva.
Pożegnałam się z nim i udałam się w kierunku cmentarza. Znów stanęłam przed tą duża oformn bramą. Kazda wizyta tutaj powodowała u mnie ciarki. Udałam się alejką do grobu mojego taty. Ucałowałam płyte nadgobka i uklękłam.
-Cześc tato dawno u Ciebie nie byłam. Przepraszam Ciebie za to. Nie mogę pogodzić się z tym ze Ciebie już nie ma obok mnie. Chciałam skończyć z siatkówką,ale nie potrafie coś ciągnie mnie do tego sportu, może to ze ty mi ten sport pokazałes. Pokochałam go tan bezinteresownie. Obiecuje ze dla Ciebie nie zostawie go. Nadal będę obdzierała kolana na meczach. Płakała po porażkach i cieszyła się po zwycięstwach, ale Ty zawsze bądź przy mnie. Na zewnątrz robiło się już ciemno. Postanowiłam iść przez park bo tak mam bliżej. Trochę się obawiałam się iść tędy, ale chciałam jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Szłam alejką rozmyslając nad tym czy wracać do klubu w Sopocie czy też do tego w Rzeszowie. Za sobą usłyszałam cichy szelest, ale tym się nie przejmowałam tylko szłam dalej. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ręke i ciągnie do tyłku. Poczułam te perfumy wiedziałam, ze to on.
-Teraz tylko będziesz moja- wyszeptał mi do ucha.
Zaczełąm krzyczeć łzy napływały do moich oczu. Poczułam silne uderzenie w twarz. Dotknełam ręką uderzonego miejsca. Poczułam jakś ciesz była to krew.
-Puszczaj mnie- krzyczałam.
-Zamknij ryj bo będzie mocniej.- odpowiedział mi z drwiącym śmiechem.
Poczułam jego rękę pod bluzką wędrującą ku rozpięciu od stanika. Stałam jak zamurowania. Cała się trzęsłam. Wiedziałam ze musze coś zrobic, uwolnić się od niego. Zebrałam się w sobie i kopłenłam w tak zwane czułe miejsce. Upadł na zimie i wyzywał mnie od  tanich dziwek. Zaczełam uciekać biegłam tak szybo jak tylko mogłam. W końcu znalazłam się pod blokiem. Wsiadłam do windy. Po niespełna minucie byłam już w mieszkaniu. Niko nigdzie nie było. Zatrzasnęłam drzwi i osunęłam się po ścianie chowając twarz w dłoniach. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje.
-Kochanie co Ci się stało- podniósł moja głowe.
Po moich policzkach splywały łzy i krew.
-Kto Ci to zrobił?- zapytal mnie Niko stanowczym głosem.
-Dawid- odpowiedziałam mu drżącym głosem.
-Zabije skurwiela
-Niko nie proszę zostań-
Przytuliłam się mocno do niego słyszałam jego bicie serca i niespokojny oddech. Niko pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do łazienki. Opatrzył mój krawiący nos.  Położyłam się na łóżku i przykryłam się kocem.
-Niko boje się-wyszeptałam

-Nie boj się zawsze będę przy Tobie- pocałował mnie w policzek.





Rozdział pisany o 3 w nocy bo była wena, ale teraz mi sie nie podoba;( tak jakoś nudno jak wroce do Polski to rozkręce akcje. Powiem tak ,ze waham sie czy zakonczyc to szcześliwe czy tez nie. Zobacze ale kolorowo nie będzie. Oddaje wam to ;) Przepraszam za błędy ;)
Miłego czytania;)

7 komentarzy:

  1. Dawid... Boże sama chętnie zatłukłabym gnoja...
    Trzy noce?? Bynajmniej się nie nudziłaś... :*
    Rozdział wspaniały i nie mogę doczekać się następnego!
    Buziaki xx
    /@Resoviaczka26

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ! :) Opłacało się siedzieć :D
    Pozdrawiam i czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu mi się wydaję, że Niko przy najblizszej okazji da w dziub Dawidowi? :D
    Biedna ;c
    Nie mogę się doczekań nast. , pisz szybko!
    Buziaki Lolkaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Niko dawaj na kurs kung fu czy innej samoobrony i obij ryja Dawidowi! XD No ale iść przez park wieczorem? oszalała? Tak czy siak mam nadzieję, że ten cały Dawid nieźle dostanie :p Weny na następne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  5. Słuchaj skoro mają tyle przechodzić to niech będzie happy end prosze. Ale prosze nie uśmiercaj nikogo z głównych bohaterów :) A. Paula niech gra w rzeszowie tylko niech nic nie mówi Niko niech tobędzie niespodzianka ok Możesz też dać jakieś oświadczyny prosze Wierna czytelniczka Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie myśl jeszcze o zakończeniu . za bardzo sie w to wciągneliśmy zeby teraz to skończyć . ;3 rozdział genialny . Niko wydaje się ideałem mężczyzny. Paulina moglaby zostac w Rzeszowie i dostać propozycje od Developers Rzeszów ^^ to taka mala podpowiedz ode mnie ; ) pisz kochana dalej , świetnie ci to idzie , a wątek z Dawidem może sie rozwinąć , bedzie więcej emocji podczas czytania . ; D pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział jest świetny. Ciekawa jestem co z ATOMEM i jej treningami tam, znajdą wspólne rozwiązanie, Dawid grrr!:( czekam na kolejny, pozdrawiam i zapraszam do siebie http://zawsze-z-siatkowka-pati.blogspot.com :):*

    OdpowiedzUsuń