*perspektywa Niko
Obudził mnie hałas dobiegający z kuchni. Ubrałem na siebie
dresy i szybkim krokiem zeszedłem na dół, aby sprawdzić co się dzieje. Zastałem
tam Paule, która tępym wzrokiem wpatrywała się w obraz wiszący na żółtej
ścianie. Podszedłem do niej bliżej i mocno przytuliłem do siebie. Była w
kiepskim stanie wszystko w niej się sypało. Zastanawiałem się gdzie podziała
się moja Paulina która zawsze z uśmiechem na twarzy do wszystkiego podchodziła.
Śmierć kogoś bliskiego jest wielkim ciosem. Wiem co czuje Paula bo sam
straciłem najlepszego przyjaciela w wypadku samochodowym.
-Kochanie co tam takiego widzisz?- spytałem ją spokojnym
głosem.
-Nic- odpowiedziałam mi obojętnie
-Ja tez straciłem ważna osobę dla mnie.
-Nigdy mi o tym nie opowiadałeś.
-A chcesz o tym słuchać?- zapytałem ją
-Tak – odpowiedziała mi przytulając się jeszcze mocniej do
mojego torsu.
Wziąłem Pualę na ręce i zaniosłem do salonu. Usiadłem obok
niej i chwyciłem ją za rękę. Te blizny nadal były świeże mimo, ze od wypadku
minęło już ponad dwa lata ja nadal widzę ten rozbity samochód i jego
uśmiechniętą twarz.
-Michael był moim najlepszym przyjacielem, znaliśmy się od
czasów piaskownicy. Nie zawsze się dogadywaliśmy. Pamiętam ten dzień bardzo
dobrze, grałem wtedy swój pierwszy mecz w reprezentacji Bułgarii. Michael
kochał siatkówkę tak samo jak ja. Zawsze marzył o tym aby zagrać w
reprezentacji, ale nie było mu to dane. Jego rodzice twierdzili, ze z tego
sportu nie da się wyrzyc i zawsze byli przeciwni temu, ze trenuje chodzi na
mecze. Tego feralnego dnia zadzwoniłem do niego z prośbą czy nie mogliby
przyjechać na mój pierwszy mecz chciałem czuć wsparcie kogoś bliskiego. Mecz rozpocząl się a go jeszcze nie było
wzrokiem szukałem go po trybunach ale nigdzie
go widziałem tej charakterystycznej sylwetki. Po zakończonym meczu od
razu próbowałem się z nim połączyc ale nie odbierał telefonow. Pamiętam jak
wtedy trener podszedł do mnie i powiedział ,ze Michael nie żyje. Krzyczałem na
niego, ze to nie prawda i kłamie. Dopiero po kilku minutach uświadomiłem sobie,
ze mój najlepszy przyjaciel nie jest już ze mną. Widocznie Bóg tak chciał- gdy
to powiedziałem na moim policzku pojawiła się łza.
-Niko, nie wiedziałam.-odpowiedziała mi całując mnie przy
tym w policzek.
Przytuliłem ją mocno do siebie i otarłem łze z jej zimno
bladego policzka.
-Straciłem już jedną ważna osobę, ale nie pozwolę na stratę
kolejnej.- spojrzałem jej prosto w oczy
Zegarek wskazywał godzinę 11 udałem się pod prysznic,aby
przygotować się na trening po cichu liczyłem, ze uda mi się wyciągnąć Paulinę z
domu.
Zimna woda splywała po moim ciele chciałem chodz trochę zmyć
z siebie problemow, ale to nie było takie łatwe. Każdego dnia doświadczamy
nowych. Zycie to nie baja tu nie ma życzeń trzeba o wszystko walczyć. Wytarłem
swoje ciało ręcznikiem i ubrałem się w dresy.
-Zbieraj się jedziesz ze mną- oznajmiłem jej.
-Nigdzie nie jadę-
-Masz 10 minut, jak nie to siłą Cię tam zaciągne. Czekam
przy aucie- poinformowałem ją i udałem się na parking przed blokiem.
Po umówionym czasie Paulina
stawiła się pod moim samochodem. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę na
Podpromie. Po 10 minutach byliśmy na miejscu ja udałem się do szatni a Pula
udała się na halę.
*pespektywa Pauliny.
Gdy tam weszłam znow poczułam klimat meczy. Tak bardzo mi
tego barkowało na powrot do Sopotu nie mam co liczyć zawaliłam całkiem ten
sezon. Moją uwagę przykoł wózek w kto trym znajdowały się piłki tak bardzo za nimi tęskniłam. Wziełam jedną do
ręki i okręciłam na placu. Rozejrzałam się dookoła czy przypadkiem nikt na mnie
nie patrzy. Bałam się ,ze wyszłam z wprawy. Udałam się na miejscy zagrywki.
Podrzuciłam piłkę do góry , moja ręka znow dotknęła żółto-niebieskich plam.
Pilka przeleciała na druga stronę. Powtorzyłam to kilka razy, aż poczułam ze
ktoś się mi przygląda. Był to Igła, który siedziała na trybunach i wlepiał swój
wzrok we mnie.
-Na co tak się patrzysz- spytałam trochę zawstydzona.
-Nadal za tym tęsknisz?- spytał mnie.
-Skończyłam z tym na zawsze.- odpowiedziałam mu spuszczając
głowę na doł.
-Jeżeli raz wejdziesz w ten syf, nigdy już z niego nie
wyjdziesz.- powiedział mi Igła.
Na hale zaczęli schodzić się pozostali zawodnicy, usiadłam
na trybunach i wpatrywałam się w ich jak wkładają całe serce w to co robią.
Mimo wielu przeciwności losu trenuja grają. W głowie wciąż brzmiały mi słowa
Igły. Przecież za to pokochałam ten sport. Za cieżką walkę hektolitry potu
wylanego na treningu, łzy szczęścia i porażki, wzloty i upadki. Mam to teraz
tak porzucić?. Przecież sama do tego dążyłam tyle osiągnęłam. Robiłam to dla
taty. Nie poddam się dla niego zawalczę i udowodnię. Trening dobiegł końca.
Zawodnicy poszli do szatni ,a ja czekałam na Bułgara przed jego samochodem. W
końcu wyszedł z hali.
-Dziękuje, ze mnie tutaj zabrałes-
Nie ma za co.- odpowiedział mi całując mnie w usta.
-Nie wracam z Tobą musze gdzieś iść- poinformowałam
Pencheva.
Pożegnałam się z nim i udałam się w kierunku cmentarza. Znów
stanęłam przed tą duża oformn bramą. Kazda wizyta tutaj powodowała u mnie
ciarki. Udałam się alejką do grobu mojego taty. Ucałowałam płyte nadgobka i
uklękłam.
-Cześc tato dawno u Ciebie nie byłam. Przepraszam Ciebie za
to. Nie mogę pogodzić się z tym ze Ciebie już nie ma obok mnie. Chciałam
skończyć z siatkówką,ale nie potrafie coś ciągnie mnie do tego sportu, może to
ze ty mi ten sport pokazałes. Pokochałam go tan bezinteresownie. Obiecuje ze
dla Ciebie nie zostawie go. Nadal będę obdzierała kolana na meczach. Płakała po
porażkach i cieszyła się po zwycięstwach, ale Ty zawsze bądź przy mnie. Na zewnątrz
robiło się już ciemno. Postanowiłam iść przez park bo tak mam bliżej. Trochę
się obawiałam się iść tędy, ale chciałam jak najszybciej znaleźć się w
mieszkaniu. Szłam alejką rozmyslając nad tym czy wracać do klubu w Sopocie czy
też do tego w Rzeszowie. Za sobą usłyszałam cichy szelest, ale tym się nie
przejmowałam tylko szłam dalej. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ręke i
ciągnie do tyłku. Poczułam te perfumy wiedziałam, ze to on.
-Teraz tylko będziesz moja- wyszeptał mi do ucha.
Zaczełąm krzyczeć łzy napływały do moich oczu. Poczułam
silne uderzenie w twarz. Dotknełam ręką uderzonego miejsca. Poczułam jakś ciesz
była to krew.
-Puszczaj mnie- krzyczałam.
-Zamknij ryj bo będzie mocniej.- odpowiedział mi z drwiącym
śmiechem.
Poczułam jego rękę pod bluzką wędrującą ku rozpięciu od
stanika. Stałam jak zamurowania. Cała się trzęsłam. Wiedziałam ze musze coś
zrobic, uwolnić się od niego. Zebrałam się w sobie i kopłenłam w tak zwane
czułe miejsce. Upadł na zimie i wyzywał mnie od
tanich dziwek. Zaczełam uciekać biegłam tak szybo jak tylko mogłam. W końcu
znalazłam się pod blokiem. Wsiadłam do windy. Po niespełna minucie byłam już w
mieszkaniu. Niko nigdzie nie było. Zatrzasnęłam drzwi i osunęłam się po ścianie
chowając twarz w dłoniach. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje.
-Kochanie co Ci się stało- podniósł moja głowe.
Po moich policzkach splywały łzy i krew.
-Kto Ci to zrobił?- zapytal mnie Niko stanowczym głosem.
-Dawid- odpowiedziałam mu drżącym głosem.
-Zabije skurwiela
-Niko nie proszę zostań-
Przytuliłam się mocno do niego słyszałam jego bicie serca i
niespokojny oddech. Niko pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do łazienki.
Opatrzył mój krawiący nos. Położyłam się
na łóżku i przykryłam się kocem.
-Niko boje się-wyszeptałam
-Nie boj się zawsze będę przy Tobie- pocałował mnie w
policzek.
Rozdział pisany o 3 w nocy bo była wena, ale teraz mi sie nie podoba;( tak jakoś nudno jak wroce do Polski to rozkręce akcje. Powiem tak ,ze waham sie czy zakonczyc to szcześliwe czy tez nie. Zobacze ale kolorowo nie będzie. Oddaje wam to ;) Przepraszam za błędy ;)
Miłego czytania;)
Dawid... Boże sama chętnie zatłukłabym gnoja...
OdpowiedzUsuńTrzy noce?? Bynajmniej się nie nudziłaś... :*
Rozdział wspaniały i nie mogę doczekać się następnego!
Buziaki xx
/@Resoviaczka26
Super rozdział ! :) Opłacało się siedzieć :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nexta :)
Czemu mi się wydaję, że Niko przy najblizszej okazji da w dziub Dawidowi? :D
OdpowiedzUsuńBiedna ;c
Nie mogę się doczekań nast. , pisz szybko!
Buziaki Lolkaa
Niko dawaj na kurs kung fu czy innej samoobrony i obij ryja Dawidowi! XD No ale iść przez park wieczorem? oszalała? Tak czy siak mam nadzieję, że ten cały Dawid nieźle dostanie :p Weny na następne rozdziały!
OdpowiedzUsuńSłuchaj skoro mają tyle przechodzić to niech będzie happy end prosze. Ale prosze nie uśmiercaj nikogo z głównych bohaterów :) A. Paula niech gra w rzeszowie tylko niech nic nie mówi Niko niech tobędzie niespodzianka ok Możesz też dać jakieś oświadczyny prosze Wierna czytelniczka Kasia :)
OdpowiedzUsuńnie myśl jeszcze o zakończeniu . za bardzo sie w to wciągneliśmy zeby teraz to skończyć . ;3 rozdział genialny . Niko wydaje się ideałem mężczyzny. Paulina moglaby zostac w Rzeszowie i dostać propozycje od Developers Rzeszów ^^ to taka mala podpowiedz ode mnie ; ) pisz kochana dalej , świetnie ci to idzie , a wątek z Dawidem może sie rozwinąć , bedzie więcej emocji podczas czytania . ; D pozdrawiam ; *
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny. Ciekawa jestem co z ATOMEM i jej treningami tam, znajdą wspólne rozwiązanie, Dawid grrr!:( czekam na kolejny, pozdrawiam i zapraszam do siebie http://zawsze-z-siatkowka-pati.blogspot.com :):*
OdpowiedzUsuń